Tuż przed wyjazdem Bartka, na nadchodzący wielkimi krokami, jego wymarzony event paintballowy do Kissimmee w Stanach (NXL Paintball World Cup), postanowiliśmy wybrać się na krótki, rodzinny wypad w góry. Tak naprawdę, to wyjazd był szczególnie dla mnie, bym naładowała bateryjki, zanim zostanę z całą rodzinną logistyką sama, na prawie dwa tygodnie 😉 By dojechać w góry, potrzebujemy z Mogilan maksymalnie 1,5 godziny, więc takie wyprawy zdarzają nam się dość często. Tym razem wybraliśmy Chochołów.

Chochołów to malownicza wioska, leżąca w dolinie Czarnego Dunajca. Znajduje się tuż przy dawnym przejściu granicznym ze Słowacją (Chochołów – Suchá Hora), dokładna lokalizacja tutaj: klik. To co w Chochołowie zachwyca najbardziej, to cudna drewniana zabudowa, zwana nawet perłą Podhala. Po obydwu stronach drogi, znajdziemy tu ponad sto zabytkowych chałup. Część z nich ma ponad 100 lat, więc tworzą wspaniały, ciągle żywy skansen. Chałupy stoją dość ciasno, bocznymi ścianami do drogi. Są wykonane z drewnianych bali i pokryte spadzistymi dachami z gontu. Mimo upływu lat, drewno pozostaje pięknie jasne, gdyż gospodarze szorują je co roku wodą z mydłem. Budynki są nawet objęte patronatem UNESCO. Naprawdę warto to zobaczyć 😉 Przy okazji wizyty w Chochołowie, warto zobaczyć również tutejszy kościół p.w. św. Jacka.

Jeśli szukacie miejscówki nisko budżetowej i nie straszne Wam warunki harcerskie, to możecie rozważyć Ośrodek na Kamieńcu. To całoroczny kompleks drewnianych domków, ze strzelnicą, kilkoma boiskami i zadaszonym paleniskiem do grilla. Domki są nieduże, ale w każdym są 4 osobne pokoje i mają podstawowe wyposażenie. Są też ogrzewane i jest w nich naprawdę ciepło. Całkiem fajna opcja na krótki pobyt. Dokładna lokalizacja tutaj: klik

Tym razem nasz wyjazd był nastawiony głównie na relaks w termach. A w Chochołowie znajdziemy największe chyba na Podhalu Termy Chochołowskie. To naprawdę fantastyczna miejscówka, według nas najlepsze baseny termalne w jakich do tej pory byliśmy w Polsce. Bardziej szczegółowo pisałam o nich tutaj: Termy Chochołowskie. Ponieważ zostawaliśmy na noc, mogliśmy skusić się na bilety wieczorne – wejście od 19:00 – 22:00. Chłopcy byli zachwyceni, bo tym razem udało im się wypróbować zjeżdżalnię z zapadnią, która podczas ostatniej naszej wizyty była nieczynna 😉

Przy okazji wyjazdu, nie mogło zabraknąć choć krótkiego spaceru. Ponieważ pogoda niestety nam nie sprzyjała, nie udało się zrobić wyprawy w pobliską Dolinę Chochołowską. Ale bardzo wszystkim polecamy, bo to bardzo fajna i prosta trasa – praktycznie dla każdego. O niej pisałam już wcześniej tutaj: klik. Wybraliśmy się za to na kawę na zakopiańskie Krupówki. To bardzo specyficzne miejsce, ale pomimo morza turystów, ma swój urok i z jakiegoś powodu przyciąga jak magnes 😉 Można też spróbować ominąć tłumy, odbijając co jakiś czas w boczne uliczki, jak to miało miejsce w naszym przypadku.

Wizyta w Chochołowie, to dla nas również obowiązkowa wyprawa po oscypki. Absolutnie najwspanialsze, jak dla nas najlepsze na całym Podhalu, kupicie w Bacówce w Witowie (dokładna lokalizacji tutaj: klik). Są świeżuteńkie i wyjątkowo dobrej jakości, która od lat pozostaje niezmienna. Spróbujcie koniecznie. A przy okazji warto porozglądać się po samej bacówce, bo jest przecudna.

Muszę wspomnieć jeszcze o Restauracji u Śliwy, w której po raz kolejny mieliśmy okazję zjeść przepyszny obiad. Ale szczegółami podzielę się w osobnym wpisie niebawem. Podsumowując, nie było opcji, by wyjazd nie otrzymał od chłopców 5 gwiazdek. Już pytają, kiedy znowu pojedziemy do Chochołowa…

A kilka innych atrakcji, które również warto zaplanować będąc w Tatrach, znajdziecie w naszej relacji z Kościeliska (szczegóły tutaj: Kościelisko). Podczas tej wizyty odwiedziliśmy świetną Karczmę Sywor, Aqua Park Zakopane, niezapomnianą Galerię Władysława Hasiora i Coctail Bar Jagoda – wszystkie warte uwagi 😉

Ściskamy mocno.