O restauracji Veganic pisałam już kilka miesięcy temu (szczegóły tutaj: klik). Ale wtedy była to wizyta bez Ryby i dwóch młodych Ryb 😉 Dziś natomiast będzie relacja rodzinna. Zapraszam serdecznie.

W Veganic’u zjawiliśmy się wczesnym, niedzielnym popołudniem (szczegółowa lokalizacja dla przypomnienia tutaj: klik). I od razu na początku zaznaczę  -> całe szczęście, że zrobiłam rezerwację. Bez niej, nie byłoby opcji znalezienia wolnego stolika… Wygląda na to, że to miejsce jest naprawdę popularne.

Na początek poprosiliśmy o rekomendację czegoś do picia. A że był to bardzo chłodny dzień i po naszych twarzach można łatwo było odgadnąć, że mamy za sobą długi spacer na wietrze, pani kelnerka zaproponowała nam świetną herbatę z rozmarynem i czerwonym pieprzem. Strzał w dziesiątkę 😉

Jeśli chodzi o startery, zamówiliśmy trzy: zupę z leśnych grzybów z jarmużem (bardzo dobra), wegański żurek (świetny) i absolutny HIT – frytki z ziołowej polenty z dipem czosnkowym (poezja !!!). Marzę by wrócić i zamówić te frytki po raz kolejny…

Jako dania główne wzięliśmy:

• spaghetti z pesto bazyliowym, orzechami i awokado
• kotlet z boczniaka
• burger z falafelem z buraka
• burger z marynowanym tofu

Moje spaghetti było bardzo poprawne, spora ilość pesto, wyczuwalna ilość orzeszków i awokado. Smaczne i syte. Remik zamówił boczniaka, kompletnie nie wiedząc, że to rodzaj grzyba 😉 Ten był podany z musztardowym puree z ziemniaka i zapiekanką z marchewki i pietruszki. Całość była przeogromna, więc mimo mojej pomocy, Remik zostawił dość sporo. Co zabawne, praktycznie do skończenia swojej porcji, był przekonany, że wsuwa mięso… Dla dobra ogółu, nie uświadamialiśmy go, że jest inaczej 😉 Jak dla mnie całość smaczna, choć mi osobiście przeszkadzała panierka i to, że boczniak został usmażony w głębokim tłuszczu… Pytanie czy smażenie udało by się w tym przypadku zastąpić innym procesem obróbki…

Natomiast Leon z Bartkiem byli naprawdę zadowoleni ze swoich burgerów. Obydwa rodzaje miały sporo dodatków, smaczne bułki i pyszne frytki z batatów. Jedynym problemem który zauważyliśmy, to że burgery dość mocno się rozpadały. Ale poza tym drobnym mankamentem, musiały im bardzo smakować, bo nie zostawili nawet okruszków… Aż nie do wiary, bo byłam pewna, że mój mąż nie jest w stanie uznać posiłku bez mięsa za wartościowy. A jednak…

Na koniec zamówiliśmy jeszcze deser: Crumble z owoców sezonowych z kruszonką ziołową i lodami kokosowo – pietruszkowymi. I całe szczęście, że postanowiliśmy podzielić dwie porcje na cztery osoby. Było to przepyszne, ale nie ma opcji żebyśmy zmieścili po całej porcji.

Czas na ocenę końcową… Jednogłośnie przyznaliśmy Veganic’owi 5 gwiazdek. Wpisujemy to miejsce, na listę naszych ulubionych restauracji w Krakowie. I z dumą stwierdzam, że moje obawy o to, czy kuchnia wegetariańska bądź wegańska zachwyci moją rodzinę, były absolutnie bezpodstawne. Wszystkim smakowało i to naprawdę bardzo. Poza tym każdy potwierdził, że nie miał po całym obiedzie żadnego uczucia ciężkości, które zwykle pojawia się po sporym posiłku mięsnym. Tak więc to wyjście mocno utwierdziło mnie w przekonaniu, że moja rodzina jest gotowa na ograniczenie spożycia mięsa. Zresztą już od jakiegoś czasu, zaczęłam sporą jego ilość zamieniać na ryby i owoce morza. Teraz natomiast z ich pełną aprobatą, mogę zrobić kolejny krok… Czy za jakiś czas zrezygnujemy z niego całkowicie… kto wie…

Ściskamy mocno i pozdrawiamy ekipę Veganic – będziemy wracać 😉