






Łódź w weekend – co robić, gdzie iść, gdzie zjeść?
Tradycyjnie już, zaraz po rozdaniu świadectw, ruszamy całą rodziną na jakąś weekendową wyprawę. Najczęściej zgrywa się to w czasie z turniejem paintballowym Ryby. W tym roku Liga PLP odbywała się na terenie Virst Arena w Ksawerowie pod Łodzią, stąd też kierunkiem naszej wyprawy została właśnie Łódź. Mieliśmy tym razem o jednego pasażera mniej – Remik świętował akurat zakończenie sezonu piłkarskiego ze swoją drużyną nad morzem. Tak więc bawiliśmy się z samym Leosiem. Chodźcie sprawdzić, co udało nam się zwiedzić podczas tego weekendu.
Łódź to trzecie co do wielkości miasto Polski pod względem ludności (po Warszawie i Krakowie), a czwarte pod względem powierzchni (po Warszawie, Krakowie i Szczecinie). To ważny ośrodek akademicki, ale też kulturalny i przemysłowy naszego państwa. Przed transformacją systemową w latach 80, Łódź była centrum przemysłu włókienniczego, a także filmowego. Jadąc w tym kierunku, nie miałam w sumie żadnych konkretnych oczekiwań, poza tym by dobrze się bawić i poświętować z Leo jego super wyniki szkolne. Ostatecznie Łódź bardzo pozytywnie nas zaskoczyła. Jest tu naprawdę sporo do zobaczenia.
Popołudnie Dzień 1:
Do Łodzi dotarliśmy koło 15:00. Zatrzymaliśmy się w niewielkim hoteliku Agat, w północnej części miasta, przy drodze wylotowej na Stryków. Z tego miejsca Bartek miał względnie blisko na Virst Arenę, a my do centrum. Hotelik położony jest w ładnym ogrodzie, a specjalizuje się chyba głównie w weselach i bankietach (w piątek mieli potańcówkę dla seniorów, a w sobotę weselicho). Ale standard jest bardzo przyjemy.
Po chwili odpoczynku, podrzuciliśmy Rybeńkę na pole paintballowe, a sami ruszyliśmy do centrum. Naszym głównym celem pierwszego dnia, był krótki spacer Piotrkowską oraz kolacja, na którą Leo wymarzył sobie sushi. Zostawiliśmy więc samochód na parkingu nieopodal Galerii Łódzkiej i zaczęliśmy zwiedzanie. Piotrkowska jest mega świetna na spacer. Jest bardzo szeroka, praktycznie nie ma na niej ruchu pojazdów i Leoś mógł bez problemu poruszać się na deskorolce. Po drodze zatrzymywaliśmy się przy rozmaitych pomnikach, których jest tu dość sporo (m. in. ławeczka Juliana Tuwima, fortepian Artura Rubinsteina, Piotrkowskie fontanny, pomnik Leona Schillera) czy też cudnych muralach. Dodatkowo w jednym z podwórek, odkryliśmy świetną galerię, gdzie prezentowane są niesamowite prace podopiecznych programu Dom na Osiedlu – Galerię Odlot.
Na koniec, poprzez łódzką Aleję Gwiazd, gdzie swoje gwiazdy ma wiele znanych postaci świata filmu, dotarliśmy do Ato Sushi, czyli celu naszego piątkowego spaceru. Oj co to za miejsce… Takiego sushi nie jadłam już dawno. Poprosiliśmy o specjalność szefa i to był strzał w dziesiątkę. Dostaliśmy dwie rolki, przyrządzone specjalnie dla nas i od tamtej pory będę marzyć o tym miejscu… Świeżuteńkie składniki, przepięknie podane, z profesjonalną obsługą – kelner wyrecytował nam nawet kompletny skład naszego zamówienia (jedna rolka była z ośmiornicą i szparagami, a druga z tuńczykiem i jeszcze czymś, ale z wrażenia zapomniałam…). To była wyjątkowa kolacja i wyjątkowe miejsce. Jeśli będziecie mieć okazję, koniecznie odwiedźcie Ato Sushi.
Dzień 2:
Dzień drugi rozpoczęliśmy spacerem po Księżym Młynie. To wzorcowe osiedle domów familijnych (tzw. famuł) z XIX wieku, które najwięksi łódzcy fabrykanci wybudowali dla robotników pracujących w ich zakładach. Wstąpiliśmy też na kawę do Cafe Loft, bardzo klimatycznej kawiarni, mieszczącej się w pięknie odrestaurowanej przędzalni Karola Scheiblera.
Później wyruszyliśmy w kierunku łódzkiej Manufaktury. To przeogromne centrum handlowe, mieszczące oczywiście butiki, sklepy i restauracje, ale również muzea, kina, dyskoteki, a to wszystko w odrestaurowanych obiektach pofabrycznych. Centralny punkt zajmuje ogromny rynek, a na nim letnia plaża i atmosfera jak na tropikalnym wybrzeżu. Cudowna sprawa.
Po krótkim odpoczynku na leżaczku, skierowaliśmy się do Eksperymentarium. To miejsce z masą interaktywnych stanowisk i eksponatów, gdzie można samodzielnie przeprowadzić różne doświadczenia i poprzez zabawę poznać zagadnienia z różnych dziedzin nauki i techniki. Leon miał tam okazję przejść laserowy labirynt oraz wypróbować gry VR (czyli w wirtualnej rzeczywistości). Podobało mu się niesamowicie.
Po kilku godzinach spędzonych na eksperymentowaniu, trochę zgłodnieliśmy. Na obiad postanowiliśmy spróbować pierogów w restauracji Coś Dobrego (najsmaczniejsze były z mięsem, ale też całkiem niezłe z jagodami). Bardzo przyjemnie było posiedzieć na świeżym powietrzu w ich restauracyjnym ogródku. Odpoczęliśmy trochę i poobserwowliśmy jakiś festyn folkowy, który akurat odbywał się w tym miejscu.
Na deser postanowiliśmy natomiast zjeść lody w Centrum Przemysłów Kreatywnych, czyli w Off Piotrkowskiej. To kolejne świetne miejsce, stworzone na terenie dawnej fabryki bawełny Franciszka Ramischa. Miejsce w stylu naszego krakowskiego Tytano.
Resztę dnia spędziliśmy na Virst Arenie, oglądając mecze paintballowe. Drużyna Wikingów z naszą Rybą, zajęła ostatecznie III miejsce w II dywizji PLP. Brawo !!!
Dzień 3:
W ostatni dzień towarzyszył nam już Bartuś. Zaliczyliśmy razem cudny Pasaż Róży – niesamowite podwórko, gdzie wszystkie ściany budynków zostały pokryte niewielkimi kawałkami luster. Zjedliśmy też fantastyczny deser w super miejscu waFFle (na terenie Off Piotrkowskiej). Już teraz myślę o tym, kiedy znowu będziemy w okolicy, by spróbować innych smaków (wafel „spalony” wymiata !!!).
Później zwiedziliśmy Muzeum Kanału Dętka. Mieści się ono w zabytkowym zbiorniku na wodę deszczową, pod placem Wolności. W środku można zobaczyć wystawę Roberta Kuśmirowskiego, tego samego, którego Tężnie Sztuki oglądaliśmy niedawno przed Muzeum Narodowym w Krakowie (pisałam o tym tutaj: klik).
Na zakończenie weekendu, w Muzeum Animacji Semafor, mieliśmy okazję przypomnieć sobie postacie z kultowych dobranocek: misia Uszatka, Colargola, Pik Poka, czy Kota Filemona. Dowiedzieliśmy się też jak powstaje animacja poklatkowa i z bliska zobaczyliśmy statuetkę Oskara, którą Semafor otrzymał za produkcję „Piotruś i wilk”. Leoś stworzył też swój własny filmik animowany. Bawiliśmy się świetnie.
I tą atrakcją zakończyliśmy naszą wyprawę do Łodzi. Miasto ma swój wyjątkowy klimat i nawet mając jedynie 2-3 dni można go wspaniale poczuć. Jest tu sporo atrakcji do zobaczenia i zwiedzenia z dziećmi. Bardzo się nam wszystkim podobało, a szczególnie Leonowi. A ponieważ Remik nie miał okazji zwiedzać z nami, mamy świetny powód by jeszcze kiedyś tu wrócić.
Nie ukrywam uwielbiamy te nasze wyprawy kończące rok szkolny. Zainteresowanym polecamy również Toruń oraz Bydgoszcz. Tamte okolice zwiedzaliśmy dwa i trzy lata temu. Relacja z Bydgoszczy tutaj: klik
Mam nadzieję, że relacja się spodobała i jeśli kiedyś wybierzesz się do Łodzi, wypróbujesz choć niektóre z miejsc, które my zobaczyliśmy. A teraz udostępnij koniecznie. Niech ten wpis zainspiruje jak największą liczbę osób, do odkrywania naszej cudnej Polski. Buziaki !!!
Podobne
Mam nadzieję, że wpis się spodobał 😉 Oby był kiedyś pomocny albo zainspirował Cię do działania.
A teraz Twoja kolej:- Polub ten wpis - utwierdzi mnie to w przekonaniu, że czytasz i chcesz kolejne
- Skomentuj go - będzie mi miło dowiedzieć się co myślisz
- Udostępnij, jeśli uważasz, że może zainspirować również kogoś z Twoich znajomych
- Polub też nasz fanpage na Facebooku – dzięki temu będziesz stale na bieżąco
- A na naszym Instagramie znajdziesz sporo naszej codzienności – zaobserwuj nas 😉
O Blogu
Mapa
- Województwo Dolnośląskie
- Województwo Kujawsko-Pomorskie
- Województwo Lubelskie
- Województwo Lubuskie
- Województwo Łódzkie
- Województwo Małopolskie
- Województwo Mazowieckie
- Województwo Opolskie
- Województwo Podkarpackie
- Województwo Podlaskie
- Województwo Pomorskie
- Województwo Śląskie
- Województwo Świętokrzyskie
- Województwo Warmińsko-Mazurskie
- Województwo Wielkopolskie
- Województwo Zachodniopomorskie
Napisz komentarz