
Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi
Jesteśmy dość świeżo po seansie drugiej części nowej trylogii Gwiezdnych Wojen. Nie mogło przecież być inaczej. Chłopcy czekali na ten film i to baaaardzo. Podejrzewam podobnie, jak tysiące innych wielbicieli gwiezdnej sagi. Kto już widział Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi? Ta recenzja powstała raczej nie dla mega fanów Star Wars. Jest bardziej recenzją mamy, której dzieciaki nie przepuściłyby okazji, by zobaczyć ten film. Więc generalnie będzie własnie dla osób w podobnej sytuacji. Tak więc jeśli jesteś rodzicem, a Twoja pociecha to nastolatek albo prawie nastolatek przebierający nogami by pójść na Ostatniego Jedi – zapraszam serdecznie do lektury.
To co mnie fascynuje najbardziej w Gwiezdnych Wojnach, to niesamowity fenomen całej tej opowieści. Jak to jest, że od kilku dekad, ekscytują się nią miliony na całym świecie. Bo upraszczając trochę, dla mnie to taka telenowela-wenezuela, tyle że w wersji dla męskiej części publiczności. Mamy tu walkę dobra ze złem, mamy sceny z wielu bitw w kosmosie i na różnych planetach. Są wymyślne statki kosmiczne, ale też masa wszelakiej broni, oczywiście z kultowymi mieczami świetlnymi na czele. Co do postaci, to dla osoby, która nigdy nie była wielką fanką sagi, trochę się to wszystko plącze. Kto jest ojcem kogo, kto stoi po której stronie itp itd… Dlatego tuż przed poprzednią częścią, czyli przed Przebudzeniem Mocy, znalazłam zabawne streszczenie, które pomogło mi poukładać sobie co nieco w głowie: klik
Wtedy o całej serii zrobiło się bardzo głośno. Głównie dlatego, że firma Disney przejęła wytwórnię filmów George’a Lucas’a i rozpoczęła pracę nad trzecią z rzędu trylogią. Wszyscy byli więc niezmiernie ciekawi efektów. I od 2015 roku, co grudzień, mamy kolejną historię. Najpierw zobaczyliśmy Przebudzenie Mocy, które przez wiele osób zostało mocno skrytykowane, że zbyt bardzo przypomina Nową Nadzieję, czyli pierwszą część z oryginalnej trylogii Lukas’a. Rok temu natomiast zobaczyliśmy Łotra 1 (o nim pisałam tutaj: klik), który tak naprawdę był spin off-em serii, czyli historią opowiadającą przygody postaci drugoplanowych i rozwijającą wątki poboczne.
A teraz przyszedł czas na część VIII sagi, czyli Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi. Jak dla mnie, czyli w sumie dla Star Wars’owego laika, było naprawdę ciekawie. Choć w sumie to nie jestem już chyba takim zupełnym nowicjuszem – biorąc pod uwagę ilość zestawów lego i innych gwiezdno-wojennych gadżetów, jakie mamy w domu. Tak czy inaczej podobało mi się w tym filmie sporo rzeczy. Przede wszystkim postacie. Rey, stojąca murem po dobrej stronie mocy, z drzemiącą w jej wnętrzu ogromną, nieujarzmioną siłą. Pragnie zostać rycerzem Jedi i wesprzeć Rebelię, tyle że potrzebuje nauczyciela i mentora. Fantastyczny Kylo-Ren, który okazuje się naprawdę nietuzinkowym, ciemnym charakterem. Mamy też sporo postaci z oryginalnej trylogii. Jest stary mistrz, Luke Skywalker, który przytłoczony własnym mitem, żyje z dala od Rebelii i całej tej wojny. Są oczywiście sympatyczne roboty C3PO, R2D2, Bb-8, a także włochaty Chewbacca. Jest też kilka nowych postaci, które mogą się spodobać – chociażby waleczna Rose, ale też słodziutkie stworki Porgusie, które zapewne staną się ulubieńcami najmłodszych fanów.
Kolejna sprawa, która dla mnie była świetna, to wizualna strona filmu. Od czerwonych strażników Snoke’a w jego czerwonej komnacie, po sceny bitwy na zmrożonej, białej ziemi z krwistoczerwoną solą sypiącą się we wszystkie strony. Pięknie nakręcone.
A do tego wszystkiego, świetne nawiązanie do obecnych realiów, którego raczej nie było w poprzednich częściach. Myślę tu o wątku handlarzy bronią i ich bogactwie, zdobytym dzięki gwiezdnemu konfliktowi – jakże wymowne i realistyczne przesłanie.
Szczerze przyznając, było też kilka słabszych elementów – jak choćby jedna kosmiczna scena z księżniczką Leią. Ale generalnie, w każdej z gwiezdnych części, jest masa mniej lub bardziej udanych niuansów, więc zbyt bardzo nie będę się czepiać 😉
Tak więc podsumowując, nawet jeśli nie znacie dobrze poprzednich części Star Wars, ani historii ich poszczególnych bohaterów, Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi może się spodobać, bo to kawał dobrego kina. To film dynamiczny, pełny świetnych scen i niespodziewanych zwrotów akcji. Jest w nim trochę humoru, ale przede wszystkim odwieczna walka dobra ze złem i to nie tylko w kosmicznej scenerii, ale w wielu wymiarach. Dla nas wieczór na 5 gwiazdek. Choć osobiście, by nie być całkowicie oderwanym od realiów filmu, sugerowałabym oglądnięcie wcześniej przynajmniej część VII sagi.
Ściskamy mocno.
Podobne
Mam nadzieję, że wpis się spodobał 😉 Oby był kiedyś pomocny albo zainspirował Cię do działania.
A teraz Twoja kolej:- Polub ten wpis - utwierdzi mnie to w przekonaniu, że czytasz i chcesz kolejne
- Skomentuj go - będzie mi miło dowiedzieć się co myślisz
- Udostępnij, jeśli uważasz, że może zainspirować również kogoś z Twoich znajomych
- Polub też nasz fanpage na Facebooku – dzięki temu będziesz stale na bieżąco
- A na naszym Instagramie znajdziesz sporo naszej codzienności – zaobserwuj nas 😉
O Blogu
Mapa
- Województwo Dolnośląskie
- Województwo Kujawsko-Pomorskie
- Województwo Lubelskie
- Województwo Lubuskie
- Województwo Łódzkie
- Województwo Małopolskie
- Województwo Mazowieckie
- Województwo Opolskie
- Województwo Podkarpackie
- Województwo Podlaskie
- Województwo Pomorskie
- Województwo Śląskie
- Województwo Świętokrzyskie
- Województwo Warmińsko-Mazurskie
- Województwo Wielkopolskie
- Województwo Zachodniopomorskie
Napisz komentarz