Po drodze z Sopotu na Hel, rzuciła się nam w oczy reklama ciekawej rodzinnej atrakcji. Nie zastanawiając się długo, postanowiliśmy ją wypróbować. Mowa o dość nietypowym parku rozrywki: Labirynt w polu kukurydzy.

Labirynt w kukurydzy powstał w Swarzewie, niedaleko Władysławowa (dokładana lokalizacja tutaj: klik). To ogromne pole, o powierzchni około 2,5 hektara, na którym wysiano szybkorosnącą kukurydzę. Tworzy ona ogromny labirynt, który rośnie na wysokość nawet powyżej 3 m. Zabawa polega na znalezieniu drogi od wejścia labiryntu, do jego wyjścia. Uczestnicy dostają specjalną mapkę, na której jest również krzyżówka. Aby ją rozwiązać, trzeba po drodze znaleźć ukryte w korytarzach budki ze zwierzątkami, a także kilka innych obiektów (wielki spodek UFO, zabytkowy, dwupłatowy samolot, ogromny Monster Truck). Przy każdym z tych obiektów, przygotowane są zagadki, a odpowiedzi do nich tworzą hasła do krzyżówki.

Całość dopełniają jeszcze inne dodatkowe atrakcje. Wśród nich znajdziemy:

• wieżyczki widokowe,
• gabinet luster w autobusie „do góry kołami”,
• mniejsze labirynty, które młodsze dzieciaczki mogą pokonywać samodzielnie,
• „zaczarowany rower”, któremu koła skręcają w przeciwną stronę,
• możliwość jazdy na kucyku czy pogłaskania lub pokarmienia trawką bardzo milutkich kózek.

Przez okres wakacji, labirynt w polu kukurydzy jest czynny codziennie od 8:00 – 21:30. Od września do początku października natomiast działa od 9:00 – 19:00 (później zależnie od warunków).

Generalnie idea bardzo nam się spodobała. Najpierw wspólnie przeszliśmy całość i rozwiązaliśmy krzyżówkę. Zajęło nam to jakieś 30-40min. Później chłopcy jeszcze raz weszli do labiryntu i zaczęli się gonić, chować i szukać. Nam w sumie też udzieliła się ich euforia i kilka razy próbowaliśmy ich zgubić, ale nie było opcji… Spryciarze bardzo szybko rozpracowali sposób poruszania się po labiryncie.

Minusy, jakie zauważyliśmy w tym osobliwym parku rozrywki, to niestety kilka obszarów, gdzie kukurydza nie urosła jeszcze na wystarczającą wysokość. Osoba powyżej 150 cm wzrostu, spokojnie widzi wszystko i może przemieszczać się nawet bez mapki. Niestety są też miejsca, w których rośliny zostały zasiane zbyt rzadko, albo uczestnicy „skracając” sobie drogę, potworzyli spore prześwity… Druga sprawa natomiast to cena. Niestety według nas jest ona trochę wygórowana, jak na tego rodzaju atrakcję. Brak też biletów rodzinnych (cennik tutaj: klik).

Ale ogólnie bawiliśmy się całkiem fajnie. Zresztą zobaczcie sami na zdjęciach.

A teraz Twoja kolej 🙂 Jeśli wpis Ci się podobał, proszę zostaw jakiś ślad (skomentuj, polub albo udostępnij). Może ktoś z Twoich znajomych też zechce wybrać się w to nietypowe miejsce. Ściskamy mocno…