Zimowe szaleństwo, czyli narty w Livigno
Narty we Włoszech to jest prawdziwy obłęd. Jak raz się spróbuje, to ciągle chce się tam wracać. Do tych przecudnych, alpejskich widoków, do fantastycznej infrastruktury narciarskiej, wspaniałej pogody, przepysznego jedzenia… My kilka lat z rzędu odwiedzaliśmy włoską dolinę Val di Sole, w której zakochaliśmy się po uszy. Tam zresztą chłopcy uczyli się jeździć, a później szlifowali swoje umiejętności. Ale przez jakiś czas, kiedy powstawały nasze Ruumz’y, musieliśmy zrobić sobie przerwę od tych wszystkich wspaniałości. Ratowaliśmy się wtedy testowaniem różnych miejscówek narciarskich w naszych rodzimych stronach. Ale wspomnienia ciągle wracały i żadne miejsce nie mogło przebić stoków we Włoszech. I w końcu udało nam się zaplanować powrót w Alpy. Zapraszam dziś na relację z naszego zimowego szaleństwa w Livigno.
Livigno
Livigno to przeurocza miejscowość we Włoszech, położona w regionie Lombardia, bardzo niedaleko granicy ze Szwajcarią. Z Krakowa to odległość niewiele ponad 1100 km, z naszych Mogilan dokładnie 1131 km. Leży w przecudnej dolinie, na wysokości 1809 m n.p.m. tuż obok jeziora Lago di Livigno. Położenie i tamtejszy mikroklimat sprawiają, że śnieg leży w tej okolicy nawet do maja. My na nasz pobyt wybraliśmy tydzień tuż przed świętami, bo wtedy obowiązuje opcja Free Ski (czyli karnety narciarskie są w cenie noclegów). To spora oszczędność kasy, a przy okazji miasteczko jest wtedy cudnie udekorowane i jest w nim naprawdę bajkowo. Dodatkowo Livigno leży w obszarze wolnocłowym, tak więc towary nie są obciążone VAT-em ani akcyzą. Wprost idealnie na świąteczne zakupy 🙂
Stacje Narciarskie
Na terenie Livigno znajdziemy dwa ośrodki narciarskie.
- Ośrodek Carosello 3000
Carosello 3000 leży na zboczach po stronie zachodniej doliny. Oferuje 22 trasy narciarskie, czyli w sumie około 120 km przecudownie przygotowanych stoków (w większości czerwone) – dokładny spis tras tu: klik
Na miejscu znajdziemy również kilka szkółek narciarskich oraz do wyboru i do koloru przeróżnych Snowparków i zimowych Placów Zabaw zarówno dla małych jaki i dużych, tak aby absolutnie nikomu się tu nie nudziło, niezależnie od umiejętności (wszystkie lokalizacje tu: klik).
Ta strona doliny chyba bardziej przypadła nam do gustu. Choć nie udało się nam wypróbować absolutnie wszystkich tras – jest ich tam po prostu mega dużo 🙂
- Ośrodek Mottolino
Mottolino Fun Mountain leży po wschodniej stronie doliny. Tu mamy do dyspozycji 8 wyciągów i 27 tras z czego 6 niebieskich, 16 czerwonych i 6 czarnych. A wszyscy spragnieni dodatkowej adrenaliny, znajdą tu również ogromny Snowpark, uznawany za jeden z najlepszych we Włoszech, gdzie trenują najlepsi narciarze freestyle’owi i snowboardziści z całej Europy. My po tej stronie byliśmy tylko jednego dnia, ale akurat były wtedy trochę gorsze warunki, więc po sprawdzeniu kilku tras, chętnie wróciliśmy na zachodnią stronę doliny.
Nie ma co się zastanawiać… Livigno pod kątem ilości i jakości tras naprawdę wymiata. W sumie mamy do dyspozycji 6 wyciągów kabinowych, 14 kanap i 12 orczyków. Po prostu nie ma opcji żeby nie znaleźć tam stoku dla siebie. Dodatkowo trasy są wspaniale przygotowywane każdej nocy, więc jeśli lubicie jazdę po sztruksie, to koniecznie nastawcie budziki, by pojawić się na górze zaraz po uruchomieniu wyciągów. Warto i to bardzo !!!
Pełnię szczęścia dopełniają przepiękne widoki i cała masa uroczych restauracji. Obowiązkowo trzeba spróbować Bombardino, czyli napoju z ajerkoniakiem i whiskey. Podawany absolutnie w każdym barze. A jeśli chodzi o restauracje, to my szczególnie upodobaliśmy sobie tę: Berghutte
Mapkę obydwu ośrodków narciarskich do wydruku znajdziecie tu: klik
Appartamenti Calanda
Podczas naszych wypadów narciarskich, na noclegi najczęściej wybieramy apartamenty z możliwością gotowania, niż pokoje hotelowe. Bardzo cenimy sobie możliwość samodzielnego przygotowywania posiłków oraz tę niezależność, którą mamy w takich miejscach. Ale każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy. W hotelach najczęściej będziemy w zamian mieli basen albo jakieś niewielkie SPA. I dodatkowo kuszącą możliwość, by zapomnieć o gotowaniu przez cały pobyt. Ale to oczywiście swoje kosztuje…
Jeśli chodzi o apartament w którym się zatrzymaliśmy, był to obiekt Appartamenti Calanda. To jeden z 3 apartamentów w domu rodziny Castellani. Nasze mieszkanie było całkiem przestronne, bardzo fajnie wyposażone (łącznie ze zmywarką i pralką) oraz miało dość sporą kuchnię. Do stoku mieliśmy dosłownie 300 m. Do pełni szczęścia brakowało nam chyba tylko osobnej sypialni dla chłopców 😉 Pozdrawiamy serdecznie Omara, który opiekował się nami podczas pobytu 🙂
Dojazd
Tak jak wspomniałam, by dotrzeć na miejsce, mieliśmy do pokonania trochę ponad 1100 km. Standardowo trzeba więc liczyć pomiędzy 12 a 14 godzin, oczywiście w zależności od prędkości jazdy, ilości postojów i przeróżnych innych atrakcji po drodze. Nam w drodze na miejsce trafiła się wycinka drzew, więc musieliśmy niestety zjechać z autostrady i utknęliśmy w prawie 3 godzinnym korku.
Jeśli chodzi natomiast o różne podróżne tipy, dotyczące samej trasy, to poniżej garstka naszych:
- Zatankujcie koniecznie samochód do pełna na ostatniej stacji w Polsce. Tankowanie później mniej się kalkuluje (szczególnie w Austrii, gdzie ceny paliwa są dużo wyższe). Dodatkowo ilość stacji na terenie Austrii jest nieporównywalnie mniejsza niż w Polsce. Zdarza się, że odległości między stacjami wynoszą nawet ponad 100 km.
- Jeśli możecie wyjechać na wieczór, wtedy podróż powinna być sporo szybsza, bo autostrady nocą są praktycznie puste. Jak chłopcy byli młodsi, często nam się to zdarzało. Tym razem wyjechaliśmy rano i niestety w kilku miejscach trasa mocno się blokowała (łącznie z tym mega korkiem z powodu wycinki drzew). Wtedy trzeba zaplanować częstsze postoje.
- Ciekawy rodzinny audiobook będzie świetnym pomocnikiem 🙂
- Dobrze mieć ze sobą trochę drobnych eurocentów na toaletę. Na stacjach w Austrii toalety są płatne. Nie wyrzucajcie też bileciku, który wydrukuje się przy płaceniu za toaletę. Część tej kwoty można odzyskać podczas płacenia za paliwo czy inne zakupy.
- Uważajcie na prędkość. My już dwukrotnie zapłaciliśmy mandat za przekroczenie prędkości na austriackich autostradach i to naprawdę dosłownie o 14 km/h.
- Tunel Munt la Schera – aby wjechać i wyjechać z Livigno, musimy pokonać prawie 4 km, jedno-pasmowy tunel pod górą Munt la Schera, łączący dolinę Engadyna z Livigno. Koniecznie trzeba sobie sprawdzić, jak będzie działał ruch przez ten tunel w dniu wyjazdu. My musieliśmy wyruszyć bardzo wcześnie rano, ponieważ droga wyjazdowa działała jedynie do 9:00 i zwykle tworzą się tam spore korki. Później między 9:00 a 18:00, przez tunel można jedynie wjeżdżać do Livigno. Dopiero po 18:00 tunel zaczyna działać wahadłowo. Warto wziąć to pod uwagę, by nie utknąć w miasteczku na większość dnia.
- Przed drogą powrotną koniecznie zatankujcie do pełna w Livigno – paliwo z racji obszaru wolnocłowego jest tu nawet tańsze niż w Polsce.
Restauracje
Do włoskiego jedzenia nie trzeba chyba nikogo namawiać. Więc po prostu wrzucę tu miejscówki, które my wypróbowaliśmy:
- Pizzeria La Grolla – restauracja, ale też apartamentowiec tuż przy samym stoku. Nasze ulubione miejsce na pizzę i makarony
- Wspomniana już wcześniej restauracja Berghutte, czyli nasza ulubiona miejscówka na stoku. Z tarasem widokowym na dolinę i jezioro Lago di Livigno. Jak dla nas najlepsze miejsce na kawę, gorącą czekoladę czy Bombardino
- Birrificio Livigno – klimatyczny lokalny browar z fajną atmosferą. Wszędzie na stołach leżą fistaszki, a łupinki rzucamy prosto pod nogi 😉 Smaczne piwo i całkiem niezłe jedzenie, choć przy pełnej restauracji obsługa trochę nie nadążała… może wypadek przy pracy 😉
I to chyba tyle od nas w temacie Livigno. My wrócimy tam jeszcze na pewno, bo całość zrobiła na nas bardzo dobre wrażenie. Tylko trzeba rezerwować noclegi już na wiosnę, bo miejsca kończą się bardzo szybko…
A poniżej jeszcze kilka fotek z tego uroczego miasteczka. Ściskamy mocno.
A zainteresowanych zapraszamy również na pozostałe wpisy o stokach, które wypróbowaliśmy w poprzednich sezonach:
- Szklana Góra: klik
- Kasina Ski: klik
- Stacja Narciarska Małe Ciche: klik
- Polana Szymoszkowa: klik
- Ośrodek Narciarski Harenda: klik
- Stacja Narciarska Witów Ski: klik
- Stacja Narciarska Koninki (Tobołów): klik
- Centralny Ośrodek Sportu Szczyrk (Skrzyczne): klik
- Sport Arena Myślenice (Chełm): klik
- Jasna Chopok: klik
- Ośrodek Narciarski Werfenweng (Austria): klik
Podobne
Mam nadzieję, że wpis się spodobał 😉 Oby był kiedyś pomocny albo zainspirował Cię do działania.
A teraz Twoja kolej:- Polub ten wpis - utwierdzi mnie to w przekonaniu, że czytasz i chcesz kolejne
- Skomentuj go - będzie mi miło dowiedzieć się co myślisz
- Udostępnij, jeśli uważasz, że może zainspirować również kogoś z Twoich znajomych
- Polub też nasz fanpage na Facebooku – dzięki temu będziesz stale na bieżąco
- A na naszym Instagramie znajdziesz sporo naszej codzienności – zaobserwuj nas 😉
Komentarze2
Napisz komentarz
Podobało się? A może masz inne zdanie? Napisz :) Anuluj pisanie odpowiedzi
O Blogu
Mapa
- Województwo Dolnośląskie
- Województwo Kujawsko-Pomorskie
- Województwo Lubelskie
- Województwo Lubuskie
- Województwo Łódzkie
- Województwo Małopolskie
- Województwo Mazowieckie
- Województwo Opolskie
- Województwo Podkarpackie
- Województwo Podlaskie
- Województwo Pomorskie
- Województwo Śląskie
- Województwo Świętokrzyskie
- Województwo Warmińsko-Mazurskie
- Województwo Wielkopolskie
- Województwo Zachodniopomorskie
Doczekałem się :-);-):-) Wygląda to wszystko świetnie i zachęcająco. Ale mam pytanie, jakbyś miała 1 możliwość wyjazdu: Val di Sole czy Livigno ? Co byście wybrali ?
Rafał trudna sprawa… zdania mamy podzielone. Ja bym się skłaniała z sentymentu do Val di Sole, ale chyba też dlatego, że dawno tam nie byliśmy i chętnie bym opisała też tamte okolice.
Bartek i chłopaki wybraliby Livigno. Fakt jest tam ciut mniej tras, ale pewnie dlatego łatwiej im je wszystkie ogarniać, więc są ciut lepiej przygotowywane. Jest też kameralniej i bardziej klimatycznie w samym miasteczku. I do tego koszty – są odczuwalnie niższe z racji obszaru wolnocłowego. Także chyba faktycznie wybralibyśmy Livigno.
Co nie znaczy że nie kocham Val di Sole równie mocno… nie wiem czy pomogłam…
Musicie koniecznie się wybrać i wtedy dasz znać jak Twoje odczucia 😉